Herbaciarka - transfer i szlagmetal

   Witajcie w Nowym Roku :)
    Leniwie mi się ten rok rozpoczyna, choinka zalega na stole roboczym, ale mam coś do pokazania.
Herbaciarka z transferem na szlagmetalu, czyli córka chrzestna pewnej matki chrzestnej :)
Czyżby pół roku już od tego czasu minęło? Ho, ho! Ja to jestem jednak szybki Bill ;D

 

   Graficzkę przygotwałam nawet szybko,  z czajniczkiem w roli głównej, ale dalsze sprawy wymagały przemyślenia. (Czyli odstawienia na zaś). A że w świątecznym nastroju byłam, więc po pół roku dojrzewania wybór padł na złoto. W towarzystwie pysznego winka rozpoczęłam złocenie... Nazajutrz obudziłam się nawet nie
z kacem, ale z pozłoconym dookoła pudełkiem. To oczywiście było w planach, tylko nie jestem przyzwyczajona do widoku złotych sztabek ;)

   Co więcej rzec... Szlagmetal na drewnie fajnie wygląda, całość mi się podoba, do kuchni pasuje, nóżki z Retro Craft Shop, nawiasy zmieniane, zewnętrzne, by było bardziej... Rombów wyjątkowo niet, bo za dużo ich teraz widuję, więc wróciłam do pasków, takich cienkich jest stosunkowo mniej.
Lakierowana Boną na błysk, dół lekko zmatowiony - tafla może nie doskonała, ale jak na mnie to i tak bardzo dobrze, co z lubością starałam się na zdjęciach uchwycić, dopóki nie zdałam sobie sprawy, że właściwie widać tylko błysk, a wieczka nie ;D

 

    W środku surowa, nie dlatego, że taka eko jestem, ale dlatego, że idea eko akurat przypasowała do mojego leniwego nastroju ;D
   No i nie wiem, czy jest wystarczająco mrocznie, czy tylko elegancko?