piątek, 29 marca 2013

Ostatnie jajko

 

Niech Wam jajeczko dobrze smakuje,
bogaty zajączek uśmiechem czaruje.
Mały kurczaczek spełni marzenia,
wiary, radości, miłości, spełnienia.


Zdrowych, Pogodnych Świąt Wielkanocnych,
pełnych wiary, nadziei i miłości.
Radosnego, wiosennego nastroju,
serdecznych spotkań w gronie rodziny
i przyjaciół
oraz wesołego "Alleluja"
życzę ja :)

 

środa, 27 marca 2013

Kamienny wazon

Efekt kamienia chodził za mną już od dawna, w końcu zabrałam się za esperymenty.
Do tego celu użyłam standartowego wazonika, który przeszedł już nie jedno, kupiony
w sklepie Wszystko za 5 zł za góra 6 zł. Od razu uprzedzę, że piękny to on nie jest, więc proszę się tu nie zachwycać! ;)


poniedziałek, 25 marca 2013

Tulipanowe butelki - kredki akwarelowe

Chciałabym wam pokazać butelki, które przygotowałam na konkurs "Tulipanowa gorączka" na forum Krainy Czarów. Jeśli się zabrałam za butelki, znaczy się - że temat mi nie przypasił. Aczkolwiek wymyśliłam sposób, by sama praca sprawiła mi frajdę, a i same tulipany okazały się wdzięcznym tematem. Otóż z braku serwetek z tulipanami namalowałam je sobie kredkami akwarelowymi, które są chyba moim najlepszym odkryciem, jeśli chodzi o przydatne rzeczy do decu :)



piątek, 22 marca 2013

Shabby na aby, aby...

A rak, byle jak! W dzieciństwie to była jedna z moich ulubionych piosenek, bo o zwierzątkach :) Choć fragment o raku akurat najmniej mi się podobał, jako zodiakalny Rak brałam to do siebie.
   A wy wierzycie z zodiakalne cechy charakteru? Strzelec - dowcipniś, wesołek, Waga - wielbicielka piękna i elegancji, Byk - mocno stąpający po ziemi, Panna - pedantka, bliźniak - chwiejny, skorpion - maniak seksualny... Moja mama jest Skorpionem, więc to ostatnie za bardzo mi nie pasuje, chociaż patrząc na koleżankę Skorpiona, to coś w tym jest ;)
   Osobiście jestem bardzo racza, przede wszystkim jeśli chodzi o wady. Bardzo rozśmieszył mnie horoskop na opak, z tego co pamiętam leciało to tak: Rak - nieudacznik, nadwrażliwiec, bierze wszystko do siebie i często bywa boleśnie zraniony, pamiętliwy, stara się przy sposobnej okazji odpłacić za krzywdy z nawiązką. Niepostrzeżenie zrzuca obowiązki na barki innych... itd.
   Ale, że urodziłam się ostatniego dnia Raka, to może mam coś trochę z Lwa? I jeszcze księżyc w... zapomniałam już. No, ale gadulstwo na pewno nie jest raczą cechą, a więc do rzeczy.


   Po jajach z ulgą zajęłam się czymś innym. Młynek znalazłam w klamociarni, kształt akurat nie jest specjalnie oryginalny, widziałam młynki bardziej wysublimowane, ale i tak mi się podoba. Poszukałam inspiracji w necie, chciałam zobaczyć jak inni podeszli do tematu, ale najbardziej odpowiedni dla mnie okazał się styl shabby. Taki na aby, aby, czyli bez skomplikowanych ozdóbek, w ostatniej chwili dorzuciłam transfer nitro. Kolejny raz
z przyjemnością stwierdziłam, że nitro farby kredowej nie rusza i farba ta bardzo dobrze się nadaje jako podkład pod transfer.


   Najbardziej zachwycają mnie naturalne kolory na części metalowej :)


   Korbka była kiedyś czerwona, tutaj pasowała mi czarna.



   Na blogu Bulmy (http://www.bulma.art.pl/) zobaczyłam kiedyś fajne pudełko: białe, przecierane, ozdobione lnianym sznureczkiem, koronką i sznureczkową cieniutką kokardką, która dodała smaczku całości. Prostota tego zdobienia, bardzo mnie ujęła,
od razu wiedziałam, że coś podobnego będzie w sam raz do moich niewykwintnych przyborników.
   Spróbowałam pookręcać dookoła ten sznureczek, tak jak zrobiła to Bulma, ale za bardzo mi nie pasowało. Przykleiłam więc koronkę, przeplotłam sznureczek i godzinę spędziłam na poszukiwaniu koralików, guzików, które mogłyby wykończyć pracę. W kończy machnęłam ręką i zawiązałam kokardkę. Przyborniki z młynkiem kompletu nie stanowią, ale z moim sekretarzykiem już tak :)



   I tyle na dzisiaj. Wiosny, którą przepowiadałam już dwa tygodnie temu, jak nie było tak nie ma, dzisiaj przynajmniej słońce zaświeciło. Serdecznie chciałabym powitać nowych obserwatorów, fajnie, że jesteście, komentujecie. I pomyśleć, że jak rozpoczynałam bloga, to myślałam, że pies z kulawą nogą tu nie zajrzy :)

niedziela, 17 marca 2013

Reliefy ze szpachlówki

Jeszcze jaja, ale głównym tematem tego postu będą reliefy uzyskiwane za pomocą masy szpachlowej, w moim przypadku szpachlówki Flugera. Już pierwsze próby uczyniłam na lampionie z koronką, teraz potrenowałam dalej na dużych plastikowych jajach, szczególnie, że po eksperymentach z tamtego roku, najłatwiej było nałożyć na nie pastę strukturalną, by jako tako wyglądały.


Zajączek od Jagody i co z tego wynikło...

Zazwyczaj prezenty kojarzone są ze świętami Bożego Narodzenia, ale do mnie ostatnio zawitał... zajączek :) A wszystko dzięki Jagodzie ze Skowronkowej Chatki (http://decoupagehobby.blogspot.com/). Otóż pisujemy do siebie od czasu do czasu
o sprawach dekupażowych, a także życiowych, bo mądrą kobietą jest. Pewnego dnia zgłosiłam zapotrzebowanie na serwetki szydełkowe, ponieważ krążył mi po głowie pomysł
z wykorzystaniem utwardzacza do tkanin. A że Jagoda mistrzynią robótek jest, wydumałam, że pewnie ma jakieś na zbyciu. Okazało się, że chowa w szufladzie kilka szydełkowych cudeniek i przesłała mi wybrane serwetki jako nieoficjalne candy z okazji rocznicy jej bloga! Bardzo mnie ucieszyła paczuszka z obiecanymi serwetkami, a tu jeszcze - niespodzianki :)


czwartek, 14 marca 2013

Mam jaja!

W tym roku miałam jajami się nie zajmować, przecież rok temu zrobiłam takie świetne jaja!
Ale gdy je wyciągnęłam na światło dzienne okazało się, że wyglądają fatalnie. Niektóre
z nich beztrosko polakierowałam lakierem w sprayu i brzydko zżółkły. Stwierdziłam, że naprawię  co się da, bo pomimo że przepiękne nie są, ale sentyment do pierwszych jaj mam.

 
   Trzy utrzymałam w jasnej tonacji, z tych trzech tylko dwa mi się podobają, tych nie przerabiałam. Jajeczko z samymi reliefami bardzo lubię, bo jest ceramiczne i przyjemnie ciąży w dłoni. Pozostałe jaja są styropianowe.


Następne trzy jaja mają złotawe reliefy, mniej mi się podobają, ale na tle spłowiałego wrzosu prezentują się całkiem nieźle.




   Jajka lakierowałam werniksem szklącym firmy Renesans. Bardzo lubię reliefy - te akurat jajka powstały z inspiracji reliefowymi jajkami Sylwii Serwin. A tym roku poszłam w innym kierunku. Do ozdobienia kupiłam sobie jaja drewniane różnej wielkości.Takie maleńkie najbardziej mi się podobają. Chciałam je ozdobić w miarę prosto i bez szaleństw, wybrałam pastelową paletę, a plamy same jakoś się zrobiły :) Wykończone woskiem do decoupage, także firmy Renesans.



   Natury doskonale podrobić mi się nie udało, ale spróbowałam i uwiłam gniazdko:



   Docelowo będą w nim moje ulubione jajeczka przepiórcze, ale nie spotkałam takowych jeszcze w sklepie. Biało-czarne lub brązowo-białe na pewno lepiej będą pasowały do tego gniazdka. Doooobrze, że nie jestem ptakiem :) Dużo piękniejsze gniazdka można znaleźć na blogu Karen (http://todolwen.blogspot.com/)
   W następnym poście pokażę wam pokazać dwa jaja giganty i jeszcze coś :)
   Pozdrawiam :)


  





środa, 6 marca 2013

Dzbanek w biedronki

Słoneczko pojawia się w miarę regularnie, balkonowe sprawy przyśpieszają. Szkoda tylko, że tak mało czasu chwilowo mam na moje hobby.
   Razem z czajniczkiem z poprzedniego postu, albo może wcześniej przygotowałam taki oto dzbanek, także do podlewania kwiatów:



Dzbaneczek był już kiedyś przeze mnie ozdobiony motywami wodnych liści, kwiatów, nawet żaba się znalazła, ale spotkałam fajną, akwarelkową serwetkę z motywem łąki i postanowiłam go odmienić. A więc w tym sezonie modne na dzbanuszkach są motywy łąkowe, im więcej biedronek tym lepiej :) Na górze pozostałości dwuskładnikowca po poprzednim wcieleniu, na dole bazą dla serwetki był krak jednoskładnikowy. Akwarelkowa w stylu serwetka podmalowana akwarelką plus kropeczki gdzieniegdzie. Biedronki dodane z innej serwetki.




A za rok zobaczymy co będzie modne :)

piątek, 1 marca 2013

Czajniczek - decoupage klasyczny

Do wiosny coraz bliżej :) Od czasu do czasu, by poprawić sobie humor, sprawdzam pogodę długoterminową, podobno już niedługo temperatura wzrośnie do 15 stopni. Jeszcze nie podczas najbliższego weekendu, ale następny w kolejności ma być już całkiem wiosenny. Zobaczymy. Ta zima w końcu kiedyś musi minąć :)
   Ostatnio wzięłam na warsztat zeszłoroczne jajka, które wymagają kilku przeróbek. Trochę jeszcze potrwa, zanim je pokażę. Tymczasem, zgodnie z szeroko zakrojonym planem dodania koloru do mojego balkonu, powstał taki oto czajniczek w moim ulubionym stylu Nikuliny:



   Cudeńko to, znalezione w klamociarni za jakieś 5 zł, na balkonie będzie służyć do podlewania kwiatków. Najpierw ozdobiłam go małymi różowymi różyczkami, ale długo nie wytrzymałam, może z minutę... Różyczki zostały wyeliminowane, jakoś różowy kolor za bardzo mi nie podchodzi :)  Wybrałam inny motyw - delikatne, akwarelkowe powojniki (chyba, znawcą flory nie jestem).