piątek, 1 marca 2013

Czajniczek - decoupage klasyczny

Do wiosny coraz bliżej :) Od czasu do czasu, by poprawić sobie humor, sprawdzam pogodę długoterminową, podobno już niedługo temperatura wzrośnie do 15 stopni. Jeszcze nie podczas najbliższego weekendu, ale następny w kolejności ma być już całkiem wiosenny. Zobaczymy. Ta zima w końcu kiedyś musi minąć :)
   Ostatnio wzięłam na warsztat zeszłoroczne jajka, które wymagają kilku przeróbek. Trochę jeszcze potrwa, zanim je pokażę. Tymczasem, zgodnie z szeroko zakrojonym planem dodania koloru do mojego balkonu, powstał taki oto czajniczek w moim ulubionym stylu Nikuliny:



   Cudeńko to, znalezione w klamociarni za jakieś 5 zł, na balkonie będzie służyć do podlewania kwiatków. Najpierw ozdobiłam go małymi różowymi różyczkami, ale długo nie wytrzymałam, może z minutę... Różyczki zostały wyeliminowane, jakoś różowy kolor za bardzo mi nie podchodzi :)  Wybrałam inny motyw - delikatne, akwarelkowe powojniki (chyba, znawcą flory nie jestem).


   Pokusiłam się o dekupaż klasyczny - "polegający na naklejaniu wzoru z papieru
i pokryciu go wieloma warstwami lakieru tak, aby wtopił się całkowicie i nie był wyczuwalny przy dotknięciu. W zamyśle ma on wyglądać jak namalowany" - podaję definicję
według Wikipedii. Łatwizna! Powycinałam cząstki kwiatków i listków, namoczyłam papier przez chwilę w wodzie i przykleiłam, następnie pocieniowałam. Kolor góry czajniczka to pastelowy fiolet, podobny do fioletu występującego na kwiatkach. Całość odpowiednio postarzyłam brązową patyną.


Kawałek tęczy :)



   Lakierowanie nie należy do czynności, które uwielbiam robić, ale muszę przyznać,
że polakierowany czajniczek znacznie zyskał na wyglądzie :)
   Wtapianie papierowego motywu nie jest takie proste. Na szczęście mam odpowiednio gęsty lakier - Aquagel To Do, który znacznie skraca tę część operacji. Z powodu swojej gęstości do samego wykończenia za bardzo się nie nadaje, dlatego do końcowych warstw lepiej użyć rzadszego lakieru.
    Wybrałam lakier Vidaron - jedwabisty połysk. Też nie jest łatwo nim lakierować, ponieważ spływa i robią się zacieki, ale myślę, że jakoś dojdziemy do porozumienia. W przypadku czajniczka ciągle jestem na etapie lakierowania, na szczęście do wiosny i podlewania zostało jeszcze trochę czasu.
  Jeśli w pewnym momencie stracę cierpliwość do kolejnych warstw lakieru z zaciekami, zastosuję podobny sposób jak przy dzbanku z kaczuchą, który ostatnio dokończyłam. Końcową warstwę lakieru z jednym małym paskudnym naciekiem wyszlifowałam na gładź
i pokryłam woskiem do decoupage firmy Renesans, połysk co prawda jest mniejszy, subtelny, ale jak dla mnie wystarczający.

A przy okazji mojego pięćdziesiątego postu, chciałam powitać nowych obserwatorów mojego bloga, starych także, jeśli jeszcze nie witałam, cieszę się, że bywacie, spoglądacie, komentujecie. Staram się także bywać u was na blogach, może rzadko zostawiam ślad
w postaci komentarza, postaram się częściej coś pisać, choćby proste słowa, że mi się coś podoba. A taki spacerek po blogach czasem wiele czasu zajmuje, ale warto, bo piękne, interesujące rzeczy tworzycie :)
  

15 komentarzy :

  1. Uwielbiam Twój styl i to charakterystyczne postarzanie. Efekt jest po prostu genialny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze chciałam dodać, że inspirowałam się pracami Mariny Nikuliny, piękne rzeczy babeczka robi :)

      Usuń
  2. Czajnikczek wyszedł przepięknie! Świetna robota! Też uwielbiam wynajdywać jakies starocia. Przyznaję, ze lakierowanie i moją ulubioną czynnością nie jest. A z lakierem, o którym piszesz zaprzyjaźniłam się już na dobre i jestm z niego zadowolona. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A możesz mi powiedzieć jak ten Vidaron wygląda po roku na jasnych powierzchniach? Gdzieś przeczytałam, że trochę zażółca.

      Usuń
  3. fajny teraz ten czajniczek - dostał drugie życie a i jeszcze trochę "posłuży" ; super wychodzą te postarzenia
    ja lakieruję Fliigger natural do drewna -20- półmat
    w sklepie budowl. kupuję 0,75 l i lakieruję niemalże wszystko- wychodzi o wiele taniej, wcześniej kupowałam w plastycznym 100 ml pojemniczki za 10-13 zł.
    Teraz muszę wypróbować lakieru z połyskiem też Fliigera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dotychczas też miałam Flugera, choć ten półmatowy połysk nie wszędzie mi odpowiadał, tutaj by akurat pasował, ale obraziłam się na niego - zaczął mi robić dziwne małe kropeczki, na białych przedmiotach bardzo wkurzające. Może stary był i końcówka, może pędzel niedoczyszczony i to moja wina, w każdym bądź razie obrażona jestem i kupiłam ten Vidaron po godzinie wpatrywania się w lakiery :) Skrobnę do ciebie, ale w innej sprawie :)

      Usuń
  4. I tak właśnie ten niechciany, blaszany, za 5 zł wystawiany, przerodził się w przecudnej urody, bezcenny przedmiot! :)
    Swoją drogą pojemny ten czajniczek, chłonie lakier bez opamiętania ;) Kolejnych 50 w tak cudownych odsłonach życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chłonie , chłonie, już chyba z 5 warstw pochłonął, nie narzekam, bo i tak na skróty poszłam :) A pięknieje z każdą warstwą :) A taki bidny był, czerwonawy :)

      Usuń
    2. Właśnie! To jest to co lubię najbardziej, czyli dawanie drugiego życia rupieciom. Mam kilka takowych w swoim "dorobku".
      Dyziu, czajniczek ekstra wyszedł! Klimat nikulinowy udało Ci się idealnie oddać. Jednak pokryłabym go matem, tak jakoś mi pasuje do staroci...
      A propos lakierów... Od zawsze lakieruję Vidaronem ( kiedyś to była Śnieżka). Chyba troszkę zażółca po pewnym czasie. Jednak w niektórych pracach, tych postarzanych właśnie, nie ma to znaczenia.
      By zachować biel używam Fluggera. Mają konsystencję żelu więc nie spływają. Trzeba je tylko dobrze wymieszać, niezbyt raptownie, by uniknąć napowietrzenia. Flugger 20, to pełny mat.Fajny jest!
      Buziaki. Marta

      Usuń
    3. Fajnie, że wpadłaś :) Starocie są fajne, chociażby ze względu na ich staromodny kształt :)
      Każdy chyba ma własne odczucia co do lakierów :) Dla mnie Flugger 20 to półmat, ma taki delikatny połysk, bardzo przyjemny. Bardziej matowe wydają mi się Aquagel i Bona mat. Kiedyś był Fluger 10, już wycofany i jak powiadają najstarsi górale - ten to ci był pełny mat! :)

      Usuń
  5. Dziękuję za komentarz i odwiedziny :) A swoją drogą masz super pomysły, ten turban... wielce przydatna rzecz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyszedł pięknie i delikatnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo piękne drugie życie zafundowałaś czajniczkowi. Twoje kwiatki na balkonie na pewno będą pięknie kwitnąć podlewane takim cackiem.
    A co do lakierów to ja polecam syntilor i 3v3. Fluggera miałam raz ale dla mnie zbyt gęsty. Właśnie kupiłam Syntilor - touch&soft. Jest świetny, podobny do touch me ToDo
    pozdrawiam Marzena

    OdpowiedzUsuń