Po raz pierwszy w tym sezonie popełniłam bombkę.
Skupiłam się głównie na tyłku, bo chciałabym wykonać kilka bombek w tym stylu, ta była dla mnie próbą technologii. Zrobiłam ją w 3 godziny, podziękowania dla suszarki:)
Jeśli chodzi o tył, odcisnęłam reliefy w paście strukturalnej, a konkretnie w szpachlówce Flugera, oraz pomalowałam różnymi farbami, pastami, wszystkim co miałam błyszczącego. Na wierzch werniks szklący z brokatem. Przód dekorowany jest od wewnątrz, znalazłam jakiś motyw w brązach, pokropkowałam na biało, złoto i brązowo, cienie bitum. Dekoracja od tyłu wcale nie jest taka łatwa, za bardzo nie widać co się czyni, dopiero po końcowej jasnej farbie można zobaczyć co się narobiło:)
Koronka przyklejona jest tylko na chwilę, właściwą muszę dopiero zakupić.
PS
Bombka - próba nr 2, ze złotą konturówką i zdartym beznadziejnym lakierem błyszczącym z brokatem, (zrobiłam, zobaczyłam, i zdarłam:)), aktualnie bombka przechodzi metamorfozę nr 3, ale docelowa będzie czwarta:)
sobota, 17 listopada 2012
wtorek, 13 listopada 2012
Przetarło dotarło
Jedną z zalet dekupażowych forum jest możliwość poznania ciekawych osób i ich prac.
Bardzo mi się spodobały prace jednej z koleżanek - PaniKa, właścicielki bloga Przetarło się, która tworzy rzeczy w takim stylu, w jakim ja jeszcze nie umiem, ale będę próbować. Wszelakie przetarcia, kropeczki, plamki, nie tuzinkowe kolory, odważne postarzenia,
a przede wszystkim drewniany, ciepły klimat, to jej znak rozpoznawczy.
Słowo do słowa, mejl do mejla i tak doszło do spontanicznej wymianki między nami. Do PaniKa pojechała moją książeczka (można podziwiać na jej blogu świetnie zaaranżowane zdjęcia), a do mnie trafiły takie oto przefajne rzeczy, o szczodrej garści serwetek już nawet nie wspominam:):
Szkoda tylko, że aura nie sprzyja fotografowaniu, postaram się, jeśli jeszcze kiedyś zaświeci słońce, o fajniejszą sesję zdjęciową.
Dziękuję ci bardzo!
Bardzo mi się spodobały prace jednej z koleżanek - PaniKa, właścicielki bloga Przetarło się, która tworzy rzeczy w takim stylu, w jakim ja jeszcze nie umiem, ale będę próbować. Wszelakie przetarcia, kropeczki, plamki, nie tuzinkowe kolory, odważne postarzenia,
a przede wszystkim drewniany, ciepły klimat, to jej znak rozpoznawczy.
Słowo do słowa, mejl do mejla i tak doszło do spontanicznej wymianki między nami. Do PaniKa pojechała moją książeczka (można podziwiać na jej blogu świetnie zaaranżowane zdjęcia), a do mnie trafiły takie oto przefajne rzeczy, o szczodrej garści serwetek już nawet nie wspominam:):
Szkoda tylko, że aura nie sprzyja fotografowaniu, postaram się, jeśli jeszcze kiedyś zaświeci słońce, o fajniejszą sesję zdjęciową.
Dziękuję ci bardzo!
piątek, 9 listopada 2012
Bombkowy ptak cudak
Sezon bombkowy w pełni, więc i ja nie przeszłam obojętnie koło wielkich styropianowych kul, choć potrzebne mi były do czegoś innego. Dawno temu, gdy byłam małą dziewczynką zakochałam się w styropianowym ptaku - zabawce mojej koleżanki, który w tamtych szarych czasach, z kolorowymi piórkami, czy też innymi cicikami, był dla mnie najpiękniejszą rzeczą na ziemi. Ptak był pewnie produkcji zachodniej i nie było szans, by go kupić, ale że już
w młodości miałam zdolności manualne naprędce zrobiłam sobie sama podobnego
z kłębków wełny różnych wielkości. Była to moja ulubiona zabawka, nie tylko fajnie wyglądał, ale także chodził, tańczył i śmiesznie stepował:)
Razem więc z córką zabrałyśmy się do tworzenia naszego ptaka cudaka. Wystarczyło kilka kul styropianowych, koraliki, guziki, kawałki filcu, trochę sznurka i pomoc taty przy preparowaniu krzyżaka, oto nasze wspólne rodzinne dzieło:
A przy okazji: jest mi bardzo miło, że odwiedzacie mój skromny blog i witam pierwszych obserwatorów:)
PS.
2 dni później moje dziecię zrobiło pisklaka, żeby duży nie czuł się samotny. Moja pomoc ograniczyła się do spraw konstrukcyjnych. Nauka kreatywności nie poszła w las:)
w młodości miałam zdolności manualne naprędce zrobiłam sobie sama podobnego
z kłębków wełny różnych wielkości. Była to moja ulubiona zabawka, nie tylko fajnie wyglądał, ale także chodził, tańczył i śmiesznie stepował:)
Razem więc z córką zabrałyśmy się do tworzenia naszego ptaka cudaka. Wystarczyło kilka kul styropianowych, koraliki, guziki, kawałki filcu, trochę sznurka i pomoc taty przy preparowaniu krzyżaka, oto nasze wspólne rodzinne dzieło:
A przy okazji: jest mi bardzo miło, że odwiedzacie mój skromny blog i witam pierwszych obserwatorów:)
PS.
2 dni później moje dziecię zrobiło pisklaka, żeby duży nie czuł się samotny. Moja pomoc ograniczyła się do spraw konstrukcyjnych. Nauka kreatywności nie poszła w las:)
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)